Witajcie!
Po kilkudniowej przerwie wracam do pisania i od razu przejdę do ważnego dla mnie produktu. W listopadzie 2015r. dostałam okropnego uczulenia wokół ust (jak się później okazało, winowajcą był mój nowy, ukochany eos). Ciągnęło się to miesiącami, każdy kolejny dermatolog podawał mi maści na atopowe zapalenie skóry, jednak nic nie pomagało, do momentu aż odstawiłam tego małego zbója. W między czasie, jeden z lekarzy polecił mi produkt do twarzy Cetaphil - emulsja micelarna do mycia. Jesteście ciekawi, czy pomógł mi on wyzdrowieć? Czytajcie dalej!
Więc owego płynu używałam codziennie 2 razy - rano i wieczorem. Jest to emulsja, która nie zawiera żadnych substancji drażniących skórę, dlatego tak chętnie polecają ją dermatolodzy. Moje uczulenie powodowało, że skóra nad ustami raz dziennie totalnie się złuszczała, a wtedy cały obszar był gorący i zaczerwieniony niczym dorodny pomidor. Zależało mi zatem na czymś, co dodatkowo nie będzie wysuszać skóry mojej twarzy. I.... to był strzał w 10! Może początkowo nie czułam zbyt wielkiej różnicy, ale teraz z perspektywy czasu (i powrotu do "normalnych" żeli do mycia twarzy) widzę jak wiele dobrego zrobił wspomniany Cetaphil.
Najważniejsze - jako jeden z niewielu może być zmywany za pomocą wacika, bez użycia wody. Dla mnie było to zbawienie, gdyż obawiałam się u siebie alergii na chlor. Dodatkowo, jak nie trudno się domyślić, po takiej aplikacji, skóra twarzy pozostaje bardzo przyjemnie nawilżona i nie ma mowy o ściągnięciu. Również po wykonaniu peelingu drobnoziarnistego, bardzo koił moją dość mocno "startą" skórę.
Dodatkowo, jest to bardzo wydajny produkt. Zakupiłam go w grudniu ubiegłego roku. Tak jak mówiłam, używałam go 2 razy dziennie, wcale sobie nie żałując ilości. Skończył się.. 2 dni temu. Daje nam to wynik 5 miesięcy używania, zatem moim zdaniem - dość sporo.
Niestety, kosztuje 40zł za pojemność 250ml, co jak na moją studencką kieszeń nie jest małym wydatkiem. Ale nie ukrywam, że byłam wtedy w ogromnej potrzebie i łapałam się wszystkiego, co dawało chociaż cień nadziei, że moja skóra wróci do pierwotnego stanu.
Podsumowując, Cetaphil emulsja micelarna do mycia to produkt godny polecenia, szczególnie dla wrażliwców oraz osób, które borykają się z suchą skórą. Jego cena jest jednak adekwatna do jakości jaką ten produkt sobą reprezentuje, dlatego nie wykluczam, że na zimę, kiedy moja buzia drastycznie się wysusza, uśmiechnę się do niego ponownie.
Alergia na szczęście odpuściła, jednak oczywiście sama emulsja jej nie wyleczyła, a jedynie łagodziła objawy. Ostatecznie pomogło odstawienie produktu, który raczył mnie uczulać, czyli balsamu eos.
Alergia na szczęście odpuściła, jednak oczywiście sama emulsja jej nie wyleczyła, a jedynie łagodziła objawy. Ostatecznie pomogło odstawienie produktu, który raczył mnie uczulać, czyli balsamu eos.
W następnym poście ukaże się drugi produkt, który był bardzo pomocny w walce z AZS.
A tymczasem...
Czy któraś z Was używała jakikolwiek produkt marki Cetaphil?
Buziaki, Carolla :3